Wednesday, August 19, 2015

Blue sky.

On this beautiful day we went to Kandulski's for our weekly meeting with Z and spent an hour or so talking. Before that we spent time with Spanish and Joan is happy with her progress so that makes me happy. Naturally, I would rather have her making progress in Polish but that hasn't worked out.

A friend who just returned from the U.S. bought 50 packages of Chili-O mix that Joan uses to make chili during the winter so we are all set for this winter. Her two sons who went to start college near Chicago and she makes two trips a year there to visit her sister and family so we have a steady source now for the mix.

My conversation partner and Polish translator for my blog returned safely from Istanbul and we can resume our conversations. We were concerned for her safety because of the trouble now in Turkey with ISIS. Joan and I have developed some really good relationships outside of family and it is a nice feeling to know those people. In some cases, I have better relationships with friends than some family members. However, there are family members here that I wouldn't want to lose the contact I have. Cousin Kazia and her family are the first in the line. From the first time we met she has always been special, helpful, caring, knowledgeable and informative. She reminds me so much of my aunt Maria Kazmierczak Babic. I still remember our first visit to her in 2003 when she was already helping me to learn Polish. I know that if I could have spent one hour each day speaking in Polish with her since we moved here I would be much farther ahead. Living in Poznań and her in Golina, that is not possible.  Fortunately, I speak twice a week via Skype with her son, Andrzej, and it is a way to check on her health.

W tym pięknym dniu poszliśmy do Kandulskich na nasze cotygodniowe spotkanie ze Zbyszkiem i spędziliśmy  godzinę lub więcej rozmawiając. Przed tym, spędziliśmy czas na nauce hiszpańskiego i Joan jest zadowolona ze swoich postępów, co także czyni mnie szczęśliwym. Oczywiście, wolałbym, aby poczyniła postępy w języku polskim, ale tak to nie działa.

Przyjaciółka, która właśnie wróciła z USA, kupiła 50 paczek Chili-O, mieszanki, której Joan używa aby zrobić chili w okresie zimowym, więc jesteśmy w nią zaopatrzeni na zimę. Dwaj synowie naszej znajomej pojechali na studia w pobliżu Chicago, a ona organizuje dwa wyjazdy w roku, aby odwiedzić swoją siostrę i rodzinę, więc mamy stałe źródło pozyskiwania mieszanki przypraw.

Moja partnerka do rozmów i  tłumaczka mojego blogu na polski, bezpiecznie wróciła ze Stambułu i możemy wznowić nasze rozmowy. Obawialiśmy się o jej bezpieczeństwo ze względu na obecne teraz kłopoty  Turcji z ISIS. Joan i ja rozwinęliśmy kilka naprawdę dobrych relacji poza rodziną i miło jest znać tych ludzi. W niektórych przypadkach, mam lepsze relacje z przyjaciółmi niż niektórymi  członkami rodziny. Jednak, członkowie rodziny są tutaj i nie chciałbym stracić kontaktu, który mam. Kuzynka  Kazia i jej rodzina są pierwszymi w kolejce. Od pierwszego spotkania zawsze była wyjątkowa, pomocna, opiekuńcza, kompetentna i skłonna udzielić informacje. Ona przypomina mi w znacznym stopniu ciotkę Marię Kaźmierczak Babic. Wciąż pamiętam naszą pierwszą wizytę u niej w 2003 roku, kiedy pomagała mi uczyć się polskiego. Wiem, że jeśli mógłbym spędzić  z nią jedną godzinę każdego dnia odkąd przeprowadziliśmy się tutaj, mówiąc  z nią w języku polskim, byłbym „znacznie dalej do przodu z językiem”. Mieszkam w Poznaniu, a ona  w Golinie, więc to nie jest  możliwe. Na szczęście,  dwa razy w tygodniu rozmawiam z jej  synem Andrzejem przez Skype i to jest sposób, aby sprawdzić stan jej zdrowia.

No comments:

Post a Comment